niedziela, 14 października 2012

Miś

Postanowiłam sobie ,że skończę swoje nie skończone prace. Zaczęło się wszystko od tego ,że trafiłam na pewno bloga gdzie zobaczyłam Misia TT. No wyglądał pięknie więc ja otworzyłam swój karton z robótkami i moim oczom ukazał się Miś  z jedną nogą. Reszty brakowało. Więc przez cały tydzień mordowałam się z doborem nitek bo wzór oryginalny ma nitki z Anchory a ja posiadam tylko z Ariadny. Potem wyszyłam całego Misia i zostało nieszczęsne  futerko. I tylko jedna ja wiem ile czasu siedziałam na futerkiem. Między szkoła a nauką łapałam za wzorek i haftowałam ale obiecuję sobie ,że nigdy tego już nie zrobię. Nigdy więcej nie sięgnę po misia TT. Nigdy już nie wpadnę na pomysł robienia takich wzorów.
        różyczki to tak na uśmiech ;) nie lubię róż ale te mnie urzekły więc stoją u mnie w pokoju.


8 komentarzy:

  1. Wariatka jestes!!! Jakie nigdy!!! Miś TT jest super :) i to właśnie efekt końcowy jest nagrodą za wszystkie godziny spędzone nad backstitchami :) Ja tam napewno zrobie jeszcze niejednego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że napracowałaś się ale efekt końcowy powala:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam lubię backstiche ;) Dodają haftom wyrazistości i czasem warto poświęcić im troszkę czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana- WARTO BYŁO tak się pomęczyć! Miś wyszedł piękny. Jak odpoczniesz,...za jakiś czas...na pewno sięgniesz po jego nowy wzór.

    OdpowiedzUsuń
  5. Misio wyszedł rewelacyjnie!!!
    czekam na następnego :-)
    nigdy nie mów nigdy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli chcesz ;) widać że to lubisz robić a misie dają na prawde fajny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  7. podziwiam osoby które haftują ja nie mam cierpliwości :)

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń